19 września 2014

Rozdział dziesiąty, czyli ktoś zginął.

Jeeestem, jestem. Miałam wpaść  do Was później, jednak choroba spowodowała, że praktycznie cały dzień jestem w jednej pozycji – leżącej. Więc czemu mam tego nie wykorzystać i nie zdradzić Wam kolejnej części historii? A przecież ja mam co opowiadać! A więc, raz, dwa, trzy : zaczynam!
Sasuke sam nie wiedział, jakim cudem udało mu się w końcu namówić Sakurę do położenia się spać. Mógł stwierdzić, że wygrał walkę z prawdziwym tygrysem. Dziewczyna walczyła ostro, do trzeciej nad ranem. Odpuściła jednak, gdyż zmęczenie powoli zabierało jej jakiekolwiek możliwości logicznego myślenia. Nie oznacza to jednak, że panna Haruno ma zamiar zostać u Sasuke w domu. Nie martwcie się, ona jeszcze mu pokaże!
Cisza i sielanka w posiadłości młodszego Uchihy trwała do, mniej więcej, godziny siódmej rano. Gdy dziewczyna, u której na dzisiejszy poranek wyrosły rogi diabełka, lekko podładowała swoje akumulatorki, postanowiła znowu podpaść brunetowi. Jej jakże wspaniały plan polegał na urządzeniu chłopakowi niezapowiedzianej pobudki. W tym celu Wisienka wyszukała (nie mam zielonego pojęcia jakim cudem ona to znalazła w tym domu) wielką tubę, z którą skierowała się w stronę pokoju Uchihy. Dosłownie na paluszkach weszła i przez chwilę przyglądała się Sasuke. Musiała przyznać, że gdy spał, był uroczy. Taki mniam, do schrupania. Gdy do dziewczyny dotarły jej własne myśli, szybko potrząsnęła głową w celu pozbycia się ich. Przecież nie przyszła tutaj, aby przyglądać się temu wspaniałemu obrazkowi (oooj Sakura, nie wiesz co tracisz!). Przytknęła tubę do ucha chłopaka i krzyknęła najgłośniej jak potrafiła „WSTAWAJ GŁUPKUU”. Tuba – dwadzieścia złoty, reakcja Sasuke na niecodzienną pobudkę – bezcenna. Brunet zeskoczył z łóżka niczym oparzony, rozglądając się nietomnie po pomieszczeniu. Gdy w końcu przyswoił do siebie zaistniałą sytuację, ogarnęła go wściekłość. Jednak wtedy Sakury już nie było w jego pokoju. Jedyne co wpadło mu w oko, to końcówka różowych włosów. Co ta głupia, irytująca dziewucha znowu wymyśliła?! Długo się nie zastanawiając ruszył w pogoń za niewiastą! I owszem, niedługo znalazł się przy dziewczynie, jednak nie przy tej, przy której planował.
- Ino?! Do jasnej cholery! Mogę wiedzieć co Ty tu robisz? Miałaś się wynosić!
- Oj Sasuke, przecież doskonale wiem, że żartowałeś!
- Ino nie, koniec z nami. Nie chcę Cię widzieć na oczy, nie rozumiesz? Wypad, ale to już!
- Nigdzie się nie wybieram! Byliśmy razem i będziemy!
- Ty jesteś taka tępa, czy tylko udajesz?
Urocza rozmowa, nieprawdaż? A stała się jeszcze bardziej urocza, gdy wkroczyła do niej Sakura. Otóż Wisienka uciekała, ale gdy zbyt długo nie słyszała za sobą kroków Uchihy, postanowiła sprawdzić dlaczego. Przecież miała uprzykrzać mu życie najbardziej jak potrafiła. I aby to wykonać potrzebny był jej sam młody Uchiha.
- Czekaj Uchiha, jak Ty to mówiłeś? „To nie jest moja dziewczyna, nic nas nie łączy” i inne takie brednie? Zwykły kłamca, jak każdy inny facet. Więc zostawiam Was gołąbki i się zmywam.
O nieee, byłoby za pięknie nieprawdaż? Dlatego też na nadgarstku Sakury znalazła się zaraz ręka Sasuke, któremu śmiesznie drgała żyłka ze złości.
- Głupie, irytujące baby. Z Wami zawsze są problemy! Ino Ty mi stąd znikasz z prędkością światła, a z Tobą Sakura muszę sobie porozmawiać. Budzić Ci się mnie zachciało?
- Nie wiem o co Ci chodzi.
- Za chwilę. Ino wypad!
- Uhhh… Sasuke pożałujesz tego, że zerwałeś ze mną.
- Tak, tak, oddaj mi klucze i wywalaj.
Pisk szloch i Ino w domu Sasuke już nie było. Oczywiście Sakura nie byłaby prawdziwą kobietą, gdyby nie pokazała Ino języka na pożegnanie. Nie mogła się niestety ładniej pożegnać, gdyż młody panicz zaczął ciągnąć ją w stronę salonu. Niczym niesforne dziecko usadził dziewczynę na kanapie i sprawił kazanie.
- Mogę wiedzieć co w Ciebie kobieto wstąpiło, że sprawiłaś mi taką niespodziankę o siódmej rano?! Nie dość, że do trzeciej wariowałaś jak jakiś świr, to jeszcze to … Uspokój się, takie zachowanie nic Ci nie da! Jesteś na mnie skazana!
- Nie będziesz mi rozkazywał! Ale dobrze, mogę się na chwilę uspokoić jeśli zgodzisz się na taką jedną, małą sprawę.
- Czego?!
- Chcę jutro wyjść. Umówiłam się.
- Co zrobiłaś? Nie ma mowy. Siedzisz w domu!
- Pfff … nie jesteś moim ojcem, żeby mówić mi co wolno, a czego nie!
- Może powinienem się w niego pobawić, skoro prawdziwy Cię nie wychował?! Czyżby był aż tak niedouczony?!
- Ty podła świnio. Nigdy więcej nie wyrażaj się tak o nikim z mojej rodziny, rozumiesz?! Myślisz, że jak masz kasę i mnósto lasek to wszystko Ci wolno?! Jesteś gorszy od tego idioty, który mnie zgwałcił! Popierdolony samiec, nic więcej!
Wraz z tymi słowami, Sakura uraczyła Sasuke siarczystym policzkiem. I gratuluję jej takiego zachowania. Ja rozumiem, że Uchiha był niewyspany, podenerwowany, ale takie zachowanie?! Naruto doskonale zapoznał bruneta z sytuacją Sakury, więc wiedział, że wychowywała się w domu dziecka. Jednym słowem przegiął na całej linii… Niestety zrozumiał to dopiero po wypowiedzeniu tych głupich słów. Sakura niczym piorun wybiegła z salonu, żeby uciec przed spojrzeniem karych tęczówek. Niestety te oczy ujrzały łzy, które zaczęły spływać po policzkach dziewczyny. Zranił ją. Szkoda Sasuke, że doszło do Ciebie to troszkę za późno. Czasami najpierw pomyśl, potem mów. Dupek. I mówię tak o Tobie Uchiha, mimo iż doskonale wiem, że przyrównanie przez Sakurę, Twojej osoby do Gaary, również Cię zakuło.

**********
Unikała go jak ognia przez cały dzień i całą noc. A on o dziwo dał jej spokój. Niestety nasza kochana Wisienka wylała sporo łez w ciągu tej nocy. Bolały ją słowa Uchihy na temat jej ojca, bolał ją brak kontaktu z przyjaciółką. Była zagubiona i głodna, w końcu cały ten czas nic nie jadła. Nie odwlekło jej to jednak od ucieczki w celu zobaczenia się z CZC. Miała plan, który wydawał jej się idealny. Około godziny trzynastej po cichu czmychnęła ze swojego pokoju do łazienki na parterze, w której zauważyła małe okienko. W tym momencie dziękowała w duchu za swoją szczupłą sylwetkę. Niczym prawdziwy, tajny agent zamknęła drzwi na zamek, wspięła się na wysokość okna, otworzyła je i „wyciekła” na zewnątrz. Doskonale się domyślała, że Sasuke ma mnóstwo kamer i zabezpieczeń. W tym momencie postanowiła uwierzyć w swoją szybkość i niczym zawodowy sprinter pognała ku bramie wyjściowej. Sakura, ileż my tu Twoich dodatkowych umiejętności poznajemy.
Dziewczyna sama była zdziwiona tym, że jej się udało. Wyszła na zewnątrz. Nie myliła się jednak w tym, że Sasuke bardzo szybko zauważy jej zniknięcie. Stało się to niemal od razu. Ahh te kamery, w pewnych sytuacjach wcale nie pomagają człowiekowi. Żeby uniknąć z tym irytującym brunetem, Sakura ruszyła w stronę Galerii Tokijskiej. Po około godzinie od wyjścia z posiadłości Uchihy, znalazła się w restauracji. Usiadła przy ustalonym stoliku i czekała. Zdenerwowana, przestraszona. Wcale się nie dziwie, że w tym momencie miotały nią takie uczucia. Po jakichś pięciu minutach czekania w końcu się doczekała.
- Sakura, to Ty?
Odwróciła się w stronę głosu i delikatnie uniosła głowę do góry. A to co zobaczyła zszokowało ją niesamowicie.
**********
Był na siebie niesamowicie wściekły. Najpierw Ino, potem Sakura. Chociaż tą druga martwił się bardziej. Wiedział, że przesadził. Cieszę się, ze doszło to do niego. Inaczej stłukłabym go na kwaśne jabłko! Obraził Sakurę, wkroczył na temat, który na pewno nie był dla niej miły. A do tego jeszcze teraz ta ucieczka. Jego spokojne życie zaczynało się komplikować, w sposób który nie do końca mu się podobał.
Alee wróćmy do ucieczki Wisienki. Zaraz po tym jak Sasuke zobaczył na kamerze obraz uciekającej dziewczyny, ruszył za nią. Jedną rzeczą martwił się bardzo. Na jej koszulce znalazł małą, niedobrą pchełkę, która umożliwiała śledzenie. Uchiha miał dziwne przeczucie, że stał za tym ktoś z kręgów Gaary. (Dobrze Sasuke myślisz, dobrze kombinujesz!!!!)
W trakcie poszukiwania panny Haruno po całym Tokio, Sasuke postanowił skorzystać z pomocy przyjaciela. Jak tylko szybko potrafił, wykręcił numer Naruciaka i czekał na odzew.
- Sasuke? Fajnie że dzwonisz, dawno nie gadaliśmy.
- Sakura mi zwiała.
- Że co?! Żebyś nie umiał dziewczyny przypilnować …
- Wybacz, że nie mam takiej wspaniałej ręki do kobiet jak Ty. Hinata nic nie wie? Powiedz jej, że to ważne, bo Sakura ma ogon.
- Poczekaj chwilę …. – Chwila zamieniła się w dziesięć minut. – Galeria Tokijska, restauracja. Miała się tam spotkać z jakimś fagasem.
- Podziękuj swojej perełce. Skoro wiadomo gdzie jest, ja zajmę się najpierw czymś innym.
- Czym?
- Pchłą.
**********
Cały czas podążał za nadajnikiem, który umieścił na Sakurze. Sam do końca nie rozumiał postępowania swojego brata, ale kochał go nad życie i pomagał mu we wszystkim. Gaara był według niego fanatykiem, który okazywał uczucia w dość dziwny sposób. Ja osobiście stwierdzam, że Gaara był niewyżytym świrem, a każdy kto z nim pracował, podobnym jemu psychopatą. Ale nie mnie oceniać. Chociaż z drugiej strony nikt mi tego nie zabroni. A pomarudzić sobie mogę. Tyle dobrego.
Kankuro bardzo dziwiło, że Sakura latała sobie sama jak głupia po całym mieście. Przecież miała być ostro pilnowana przez tego debila, Uchihę.
Po około dwóch godzinach bezsensownego kręcenia się, dziewczyna zatrzymała się w parku. Kankuro postanowił się nie ujawniać, ale podejść bliżej. Jego urządzenie wskazywało, że ma Wisienkę sto metrów przed sobą. Ukrył się za drzewem i gdy chciał się wychylić, by sprawdzić cóż dziewczyna robi w takim miejscu, otrzymał mocne uderzenie w twarz.!
W tym momencie zaczynam akcję rozdziału! Cios był tak silny, że Kankuro upadł na ziemię i zarył twarzą w trawkę. Mógł powąchać stokrotki! Gdy pierwszy szok minął, uniósł głowę i spojrzał na winowajcę.
- Uchiha?!
- Wiesz, mogłem się spodziewać, że Twój brat wyślę kogoś do śledzenia Sakury, ale że swoją prawą rękę? Szkoda tracić taką cenną kończynę, nie uważasz?
- Wal się dupku. Z Gaarą nie wygrasz, nie rozumiesz? Myślisz, że jak znalazłeś nasz podsłuch i pchełkę, to powstrzymasz mojego brata? On ją dostanie, rozumiesz Uchiha.
- Zamknij swój ryj! – Kankuro przyciśnięty do drzewa. – Nigdy jej nie dostanie. – Pierwszy cios w twarz. – Choćbym kurwa miał ją bronić do końca życia. – Drugi. – Nie pozwolę, żeby Twój popierdolony braciszek krzywdził w ten sposób zwykłą dziewczynę rozumiesz?! – Cała seria ciosów. Sasuke jakby wpadł w amok. – Niestety Kankuro, Ty nie przekażesz mu tych informacji.
- Ccco? O czym Ty gadasz?
- Domyśl się!
**********
- To Ty?! Ja Cię znam! Widziałam Cię parę razy w telewizji. To z Tobą cały czas rozmawiałam?!
- Spokojnie Sakura, zacznijmy w spokoju. Jestem Sasori. Miło mi Cię w końcu poznać.
- Ale jeśli dobrze pamiętam to Ty jesteś gliną. A sam mi mówiłeś mi o mafii! O co tu chodzi!
- Sakura spokojnie! Usiądźmy, zamówmy, zjedzmy, porozmawiajmy.
Jak Sasori poprosił, tak Sakura zrobiła. Była nim oczarowana. Nie mogła uwierzyć, że facetem, z którym pisała przez długi czas, było ciacho z policji. Wiele o nim słyszała, o jego dobrych czynach. Jakoś nie mogła sobie wyobrazić jego złych akcji w mafii. Musiała się dowiedzieć wszystkiego. Gdy zamówili, pochłonęli się w błahej rozmowie. Żadne z nich nie chciało poruszać tych gorszych tematów. Woleli najpierw poznać się tak naprawdę. Przecież internet nie wystarcza! Gdy przyszło ich jedzenie, Sakura dosłownie rzuciła się na nie niczym wygłodniałe zwierzę.
- Sakura, aż tak głodna jesteś?! Boję się, że nie starczy Ci to, co zamówiłaś.
- Um… przepraszam, ale cały dzień nie jadłam. Pochłonęłabym w tym momencie konia z kopytami.
- Dobrze, spokojnie, nie krępuj się. W między czasie powiedz mi dokładnie o co chodzi z tą całą sytuacją z Sasuke. Mówiłaś, że Cię uwięził. Wspomniałaś też, że uciekłaś mu, żeby się ze mną spotkać.
Dziewczyna odstawiła jedzenie i … jakby w amoku znowu opowiedziała wszystko Sasoriemu. Dlaczego on działał na nią w taki sposób. Powtórzyła mu rzeczy, które wiedział, wyznała wszystko co nowe. Gwałt, płacz, porwanie przez Sasuke, chęć ucieczki, rozdzielenie z przyjaciółką. Mimo iż była w restauracji to płakała przy tym niczym małe dziecko.
- … przez okno w łazience. I tym o to sposobem udało mi się z Tobą zobaczyć. Nie wiem czemu Ci to wszystko mówię, po prostu ufam Ci, chociaż nie wiem czy powinnam.
- Spokojnie, rozumiem. Jeśli kiedykolwiek spotkam tego gnoja, który wyrządził Ci tyle krzywdy, zabiję debila.
- Nie mów tak. Ja Ci powiedziałam o mnie praktycznie wszystko, teraz Ty uchyl mi rąbka tajemnicy co do swojej osoby.
- Z chęcią bym to zrobił, ale tykająca bomba kieruje się w naszą stronę.
Może i tykająca, ale jaka seksowna. Osobiście stwierdzam, że Sasuke emanujący wściekłością jest tak mega seksowny, że nie da się tego opisać! Chwilę później i Sakura podziwiała ten widok, jednak ona nie radowała się z tego powodu tak bardzo jak ja. Ona raczej byłą hmmm … wściekła.
- Sakura! Jeszcze raz mi uciekniesz, a mnie popamiętasz!
- Ej chłopie! Opanuj emocjonalność! Nie będziesz mi mówił co mam robić i nie ucieknę Ci już, bo nie mam zamiaru do Ciebie wrócić!
- W dupie mam Twoje zdanie! Masz się słuchać, dzisiaj i tak przeszedłem swoje! Zbieraj cztery litery i idziemy!
- Stary nie odzywaj się tak do kobiety!
- Sasori nie mów mi co mam robić i jeśli nie chcesz, żebym otworzył przed Sakurą Twoje czarne sprawy to się lepiej zamknij i nie wtrącaj!
- Co?! Wy się znacie?! Sasori nic nie mówiłeś. Maaatko, Ty też mnie okłamywałeś?! Walcie się obydwaj. Mam Was w dupie, znikam stąd!
Sasuke nie byłby sobą gdyby nie podniósł ciśnienia tej istotce, nieprawdaż? A więc „delikatnie” przycisnął ją do siebie i uniósł podbródek tak, aby patrzyła w jego oczy.
- Nigdzie kurwa nie idziesz! Nie rób scen w restauracji i grzecznie ze mną opuść to miejsce rozumiesz?
- Spieprzaj! Po tym co mi dzisiaj powiedziałeś, wolę Cię nigdy na oczy nie widzieć… - Zniżyła wzrok na jego klatę, ukrytą pod koszulką. – Sasuke, czyją krew masz na koszulce? Stało Ci się coś?!
Szok. To wykazywał wzrok Sasuke. Jak szybko z wściekłej, morderczej Sakury, zamieniła się w troskliwą. Zaraz, czyżby ona się o niego martwiła?
**********
Siedział w swoim biurze, palił papierosa i czekał na informację. Prawdziwy boss. Niczym się nie martwił, wiedział że i tak będzie po jego myśli. A ja mam dla Ciebie Gaara niespodziankę! Chcecie wiedzieć jaką?! Chcecie?! To niech Sabaku odbierze telefon, który od trzydziestu sekund dzwoni.
- Słucham?
- Szefie, czy to Ty?
- To raczej oczywiste, że ja. Czego chcesz?
- Chodzi o Kankuro, on  … on nie żyje, zamordowano go, to był …
Nie usłyszał końcówki, telefon wypadł mu z dłoni. Szok,  niedowierzenie i obietnica wojny. Domyślał się kto dopuścił się tego, jednak chciał mieć najpierw pewność. Pomści brata, a z Sakury nie zrezygnuje. Żaden śmieć nie ma prawa zabijać jego brata. Czyżbym zauważyła pojedynczą łzę, spływającą po policzku Gaary? Zdziwieni tokiem sytuacji? Mam jeszcze kilka takich niespodzianek dla Was, poczekajcie tylko trochę!
**********
Hehehehe ... inaczej nie skomentuję. Czekam na Wasze opinie!

4 komentarze:

  1. Wpadłam na twoją historię wczoraj tak koło 2 nad ranem. Oczka mi się już pięknie kleiły gorączka dawała znać( bo przecież co to za choroba bez gorączki) więc czytało mi się dość wolno godzina koło 4 no chyba pora iść spać. Jednym zdaniem warto było wyglądać jak zombi przez pół dnia. Pierwszy raz spotkałam się z taką narracją jeżeli można to tak nazwać. Ty to po prostu opowiadasz ,żywo bez opisów miejsc ,ludzi czy bóg wie czego. Podoba mi się to. Twoje własne komentarze nie wyglądają głupio i bez sensownie typu:(coś tam coś tam od aut.) . Nie razi to u ciebie w ogóle. Masz się z czego cieszyć . Ja nie potrafię wymyślić własnej historii więc jedyne co mogę to zazdrościć ci kreatywności i czytać to . Dobranoc . Czarna :*

    OdpowiedzUsuń
  2. O.o zabił go o masakra jestem w szoku... Nie wiem co pisać, mega rozdział już bym chciała następny. Życzę szybkiego powrotu do zdrowia i mnustwo weny :) pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem i ja! Powiem Ci że Sakura mnie rozpieprza na cząsteczki tymi swoimi dosyć dziecinnymi tekstami w stylu 'wal się debilu Zostaw mnie idioto' itd. XD
    Zastanawiam się jak w biały dzień Saskowi udało się najpierw zabić bez wzbudzania poruszenia a później ukryć ciało (no chyba ze nie ukrył i go zacznie ścigać policja B|)
    Może trochę dziwna jestem ale mam tak ze jak jakaś postać bardzo lubię to ja bronie mimo wszystko więc Sasuke nie jest dupie czaisz?! XD
    Ja uważam że Sakura sama go sprowokowala do wzmianki o ojcu bo sama zaczęła "nie jesteś moim ojcem!" No. Wiec proszę odbic od Uchihy comprende? Czy jakoś tak hahah :D
    Trzymaj się czekam na ciąg dalszy! ♡♡

    OdpowiedzUsuń
  4. No proszę, jaki świat jest mały - tak powinna pomyśleć Sakura :D rozdział dobry, dużo się działo, jestem ciekawa postaci Sasoriego :D ale nurtuje mnie czy Sakura nie zareagowała zbyt... szybko, nerwowo i emocjonalnie na to, że Sasori zna się z Sasuke :D

    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń