10 września 2015

Rozdział dziewiętnasty, czyli żegnaj ... czekaj, czekaj epilog?

Ostatnio były placki, a tym razem piosenka. Dokładnie chodzi mi o piosenkę, która leci w tle. Może nie wszystkim przypadnie do gustu, może część ją wyłączy, ale to właśnie ta piosenka wręcz zmusiła mnie do pisania. Kazała mi napisać coś, co wielu Was zaskoczy. Po części mi o to chodzi, a po części … Ahh bo się rozkleję, wróćmy do opowieści.
W pewnej szpitalnej sali leżała nieprzytomna dziewczyna. Podłączona była do wielu kabelków i dziwnych urządzeń, które wybaczcie, ale nie wiem do czego służą (nie wymagajcie tego od matematyka). Jedyne czego jestem na 100% pewna to to, że dziewczyna żyje. Jednak jest nieprzytomna od tygodnia. Codziennie są u niej jej przyjaciele. Hinata, Naruto i … i on. Zastanawiacie się pewnie dlaczego te kropki? Jednak czy Sasuke jest przyjacielem Sakury? Praktycznie się nie znają, wszyscy to wiemy. To co dzieje się między nimi jest dla niektórych niezrozumiałe. Ich życia na pewno nie można nazwać normalnym. No bo powiedzcie, czy komuś z Was zdarzyło się cokolwiek z przygód, które oni mieli? Czy ktoś z Was kochał bądź kocha osobę której praktycznie nie zna? Ahh to życie … Ale niech będzie, pozwólcie że będę Sasuke zaliczać do miana jej przyjaciół, póki sami nie porozmawiają i nie upewnimy się kim oni dla siebie są.
I dzisiaj, znowu u niej byli. Siedzieli przed salą, wszyscy załamani. Każdy z nich wypowiadał niemą prośbą : „niech ona się w końcu obudzi”. Tęsknili, wszyscy. Chcieli jej wyjaśnić, pocieszyć, powiedzieć żeby się już nie martwiła. Ale najpierw ona musi się wybudzić. Musi! Przez cały ten tydzień mało ze sobą rozmawiali. Nie umieli, nie wiedzieli co powiedzieć, jakich słów użyć. Siedzieli tak dzień w dzień w ciszy czekając na znak. Jakikolwiek byle dobry. Ale ciągle nic. Spała jak zabita.
Sasuke przez ten czas doszedł do pewnych wniosków. Po pierwsze obwiniał siebie o wszystko. I choć ja osobiście nie zgadzam się z nim, ponieważ Gaara uczepiłby się Sakury tak czy siak. On był po prosto oliwą dolaną do tego ognia. Ale do Sasuke to nie dochodziło. To była jego wina. Ona cierpiała przez niego, została zraniona przez niego, utraciła wszystko co najważniejsze przez niego. A on chciał ją tylko chronić. Po drugie zależy mu na niej, bardzo. Chciałby zabrać ją na normalną randkę, zacząć się spotykać. Jak normalni ludzie. Bez żadnych problemów, kłopotów. Wyczyścić wszystko co było, zapomnieć o przeszłości. A po trzecie … A po trzecie i czwarte i kolejne dowiecie się za niedługo.
- Sasuke.-cisza-SASUKE!
-Huh? Czego?
-Wiesz, że to Ty będziesz musiał z nią porozmawiać jak już się wybudzi?
-Co? Hinata dlaczego ja?
-Jesteś jej to winien. To Ciebie wtedy broniła. Musicie porozmawiać jak ludzie.
-Myślisz, że jak się dowie to będzie chciała ze mną rozmawiać? Bo ja wątpię.
-Uwierz, że będzie chciała. Zależy jej na Tobie. Należy jej się to od Ciebie.
Nic nie powiedział tylko kiwnął głową. Zgadzał się z nią w całości. Tylko czy Sakura …

**********
Wszystko ją bolało. Leżała, a każdy skrawek jej ciała wołał o pomoc. I ona chciała to zrobić ale po prostu nie mogła otworzyć ust. Tak samo jak nie mogła otworzyć oczu. Były takie ociężałe. Jedyne co udało jej się zrobić to poruszyć palcem. Ale nawet to bolało. Czuła w pokoju czyjąś obecność. Ktoś krzątał się niedaleko i co chwilę coś przy niej poprawiał. W pewnym momencie poczuła ukłucie na ręce. Zastrzyk?
Pielęgniarka stała i wykonywała te same czynności co zawsze. Obmyła dziewczynę, poprawiła pościel, podała leki, rozmasowała mięśnie, zrobiła zastrzyk. I właśnie przy tym ostatnim zdarzyło się coś innego niż zwykle. Ręka jej pacjentki drgnęła. Na początku pielęgniarka myślała, że się przewidziała, jednak gdy znowu ukłuła dziewczynę ta znowu się poruszyła. To musi być prawda! Czym prędzej wybiegła z sali zostawiając drzwi na korytarz otwarte. Oczy siedzących na nim osób nie ukrywały zdziwienia. Nigdy nie widzieli tej pielęgniarki tak przejętej. Zawsze zachowywała grobową minę gdy zajmowała się Sakurą. Po pięciu minutach ta sama pielęgniarka wracała biegiem do sali ciągnąc lekarza za sobą. Teraz to już trójca nie wytrzymała. Musiała wiedzieć o co chodzi.
- Panie doktorze, o co chodzi?
- Pielęgniarka twierdzi, że panna Haruno się wybudza. Ale proszę nie wpadać w radość dopóki tego nie potwierdzę. Proszę na razie nie wchodzić do sali. Zawołam państwa.
Stali i nie mogli uwierzyć. Naprawdę? Naprawdę się wybudzała. Naprawdę do nich wracała? Hinata płakała, Naruto też miał łzy w oczach. Tylko Sasuke stał niewzruszony. Tylko czy na pewno? Oj przecież wiecie. W jego środku trwała prawdziwa burza. Chciał wpaść do sali, wziąć dziewczynę w ramiona i szeptać, że już po wszystkim.
**********
Ktoś ją wołał, słyszała. Chciała nawet poinformować o tym tą osobę, że słyszy, żeby przestała ciągle powtarzać to samo. Ale nie mogła, po prostu nie mogła. Co chwile do jej uszu dochodziły słowa : „słyszy mnie Pani?”, „proszę spróbować otworzyć oczy”, „niech Pani próbuje”. I tak w kółko. Przecież ona sama to chciała zrobić, nie musiał jej o tym mówić! Po prostu nie mogła.
Po godzinnych próbach nagle, jakimś cudem udało jej się lekko uchylić powieki. A to za sprawą jednego wspomnienia. Odkąd wróciła jej przytomność nic nie pamiętała. Dopiero przed chwilą do jej głowy doszła myśl, że przecież ona jest w ciąży. Nie może tyle leżeć, bo jeszcze zaszkodzi maluszkowi. Troska. Dokładnie. To troska pomogła jej się wybudzić. Lekarz, który powoli tracił już nadzieję spojrzał na nią. Ale pierwszy raz i ona patrzyła na niego. Dopiero po chwili doszło do medyka, co się dzieje. Czym prędzej podszedł i sprawdził u pacjentki wszystkie czynności życiowe. W normie.
- Witam, czy może Pani do mnie coś powiedzieć.
Dopiero za trzecim razem jej się udało. I brzmiało to raczej jak warknięcie psa niż jak mowa człowieka. Ale doktor zrozumiał i najszybciej jak umiał podał jej wody. Pozwolił by powoli doszła do siebie. Nie chciał zawiadamiać jeszcze jej przyjaciół. Musiał ją najpierw poinformować o jeszcze jednej rzeczy. Siedzieli jeszcze około dwóch godzin, dopiero po tym czasie Sakura była w stanie wymawiać normalne słowa. Była gotowa na rozmowę.
- Czy pamięta coś Pani? Wie dlaczego się tu znalazła?
- Dużo pamiętam, wydaje mi się, że wszystko. Oprócz tego wieczora. Owszem, mam przebłyski, ale nie pamiętam dlaczego się tu znalazłam. Czy mógłby mi to Pan wyjaśnić? I co z moim dzieckiem.
- Dokładne wyjaśnienia przedstawią Pani znajomi, ja natomiast jestem zobowiązany do przedstawienia faktów, które łączą się z faktami medycznymi. – zaczął się denerwować, Sakura dokładnie to widziała – otóż została Pani trafiona nożem, proszę mnie nie pytać przez kogo i dlaczego bo nie wiem, nie pytałem. Przywieziono Panią w fatalnym stanie, ale dzięki temu, że znalazła się u nas Pani w miarę szybko, udało się nam Panią uratować. Niestety zapadła Pani na tygodniową śpiączkę, z której dzisiaj się Pani wybudziła.
-Aż tydzień? Czy to wszystko nie zagroziło mojemu dziecku? – odruchowo złapała się za brzuch. Jednak był on jakiś mniejszy, taki nie jej, taki pusty. Czym prędzej podciągnęła koszulkę. Zauważyła wielką bliznę, zapewne od noża. Ale najgorsze czego nie zauważyła. Nie było małego wydęcia. Jej brzuszka. Spojrzała na lekarza, a w jej oczach zaczęły pojawiać się niekontrolowane łzy. Jego mina tylko potwierdzała jej myśli. Te najgorsze myśli.
- Bardzo mi przykro. Jak już mówiłem, udało nam się odratować Panią, jednak nóż trafił bezpośrednio w dziecko. Nic nie mogliśmy zrobić. Tak mi przykro.
Nie, nie… To nie możliwe. Nie jej dziecko. Nie jej maleństwo. Owszem, było to dziecko Gaary, ale też jej! Nie, to nie może być prawda. Jej dziecko … Nie potrafiła tego skontrolować. Złapała się za brzuch i wybuchła głośnym, niekontrolowanym płaczem. Bujała się w lewo i prawo, jakby nietomna. Lekarz naprawdę nie wiedział co zrobić. Otworzył drzwi do sali i wpuścił ich. Zobaczyli ją. Siedziała i wyglądała jak obraz nędzy i rozpaczy. Płakała, a oni nie wiedzieli czy do niej podejść, czy ją przytulić.
Spojrzała na nich. Stali jak niby nic. Po co? Zatrzymała swój wzrok na Sasuke. Spojrzała mu w oczy i już wiedziała, że to on był powodem przez który zginęło jej dziecko.
Widział to. Widział, że teraz z całego serca się go brzydzi. Że nie chce go widzieć, znać, wini go. Co w tym dziwnego? Przecież sam również siebie obwiniał. Bez słowa wyszedł.
Dlaczego?! Dlaczego wyszedł?! Dlaczego nie przyszedł, nie przytulił jej. Wybaczyłaby mu w końcu. Dlaczego ją zostawił? Spojrzała na Hinatę i wysłała w jej stronę niemą prośbę. To wystarczyło, by Sakura znalazła się w ramionach przyjaciółki. By mogła się jej wypłakać.
Naruto wiedział, że musi iść do przyjaciela. On też potrzebował jego pocieszenia. Zostawił dziewczyny, wiedział, że potrzebują teraz samotności.
- Hinata dlaczego? Dlaczego ja? – Hyuga gładziła dziewczynę po włosach próbując ją uspokoić.
- Sakura uwierz, chciałabym wiedzieć. Nie zasłużyłaś na to wszystko. Tak mi przykro.
- Hinata, moje dziecko, ja je straciłam. Ja je już kochałam. Dlaczego?!
Siedziały bez słów. Godzina, dwie, pięć. Każda z nich miała czas na własne przemyślenia. Sakura powoli się uspokajała. W głowie miała mnóstwo pytań. Musiała się dowiedzieć co z nim? Czy zapłacił za to co zrobił? Nadal ze łzami w oczach odsunęła się lekko od przyjaciółki.
- Hinata powiedz mi co było po tym jak straciłam przytomność.
- Wydaje mi się, że nie jestem odpowiednią osobą do tej opowieści. Powinnaś porozmawiać z Sasuke.
- Widziałaś, że wyszedł. On nie chce ze mną rozmawiać.
- Oszalałaś? Cały tydzień siedział z nami, obwiniał się o wszystko. Ciągle myśli że to jego wina.
-Ale Hinata. Dobrze myśli. Przecież to jego …
- Nawet tak nie mów. Ja wiem, że mało się znacie, czasami tylko rozmawialiście, ale do cholery jasnej Sakura! Straciłaś dziecko, ale to nie jego wina. Broniłaś go bo chciałaś, nie bo musiałaś, nie bo on Cię o to prosił. Jak go możesz obwiniać?! Gdy zemdlałaś chłopak wpadł w furię! Zabił go, rozumiesz?! Zabił Gaarę i każdego kto brał w tym udział. Gdy w końcu udało się Cię wynieść cały czas był przy Tobie. Przepraszał Cię już wtedy chociaż go nie słyszałaś. Mówił, że zrobi wszystko, tylko żebyś mu wybaczyła. A Ty co? Patrzysz na niego z pogardą, nienawiścią? Jak możesz! Zastanów się nad wszystkim, nad tym co robisz. Życie toczy się dalej, a Ty chcesz je zmarnować przez jedną tragedię?! Jesteś młoda, możesz mieć jeszcze multum dzieci, nie przekreślaj tego! Nie bądź do jasnej cholery idiotką.
Powiedziała to wszystko i wyszła. A Sakura czuła się jakby dostała policzek w twarz. Łzy leciały jej nadal, nadal nie mogła nad nimi zapanować A wiecie co bolało ją najbardziej? Że Hinata miała rację. Musi porozmawiać z Sasuke.
**********
Była wściekła na przyjaciółkę. Owszem, nie powinna tak na nią nakrzyczeć, ale nie wytrzymała. Sakura nie ma prawa oceniać Sasuke. Dlaczego to wszystko nie jest takie łatwe? Znalazła chłopaków w bufecie. Widziała, jak Naruto pociesza Sasuke. Hyuga czym prędzej do niej podeszła, złapała bruneta za poły ubrań (ma dziewczyna siłę) i spojrzała na niego najgroźniejszym wzrokiem, jaki udało jej się dobrać.
- W tej chwili do niej idziesz i rozmawiasz z nią!
- Hinata przecież widziałaś jak na mnie spojrzała. Ona mnie nienawidzi! Nie chce ze mną rozmawiać!
- Idź bo Cię tam zaciągnę siłą! Nie bądź idiotą i boidupą! Zachowaj się jak facet i idź do niej! Oboje jesteście uparci i głupi! Mam Was dość.
- Ale Hinata!
- Idziesz czy mam Ci pomóc?!
- Idę, idę, tylko nie warcz. Naruto, ale Ty masz przerąbane z nią!
Wstał i zwiła zanim doszły do Hinaty jego słowa. Doszedł do sali w której znajdowała się dziewczyna i zapukał. Cisza, cisza, cisza … I po chwili ciche, zapłakane proszę. Uchylił drzwi (środki ostrożności, jakby miał dostać czymś w łeb, na przykład kroplówką).
- Mogę?
- Sasuke? Tak, proszę. Musimy porozmawiać.
Wszedł, przysunął sobie krzesło bliżej niej i spojrzał na nią. Z policzków dalej spływały łzy.
- Nie płacz Sakura, proszę.
- To śmieszne, ale nie umiem nad tym zapanować. Staram się i nadal nie umiem. Sasuke proszę, powiedz mi co się stało.
- Nie będę Ci opowiadał ze szczegółami. Gdy dostałaś nożem Gaara chyba sam nie wierzył w to co zrobił. Stracił na moment orientację a ja to wykorzystałem. Rzuciłem się na niego. Musiałem, za Ciebie. Trwało to trochę czasu ale udało mi się go pokonać. Nie chciałem go zabić, ale byłem wściekły i jakoś tak wyszło.
- Jakoś tak wyszło?! Sasuke mówisz o czyimś życiu!
- Jego życie nie bardzo się dla mnie liczyło. Gdy trafił tym nożem w Ciebie nie mogłem opanować furii. Należało mu się.
- Nikt nie zasługuje na śmierć.
- On tak! Teraz Ty mi powiedz. Dlaczego to zrobiłaś co? Dlaczego głupia mnie zasłoniłaś. Ten nóż był dla mnie.- Spojrzała się na niego ale nie odpowiedziała. Po prostu patrzyła i płakała. – Powiedz błagam. Winię się za to rozumiesz? Cały tydzień nie wiedziałem jak Ci spojrzę w twarz. Gdyby nie Hinata to ja …
- Nie wiesz czy byś do mnie przyszedł? Czy byś porozmawiał? Jak widać ten nóż nie był dla nikogo z Nas. Był dla mojego dziecka.
- Nie mów tak, błagam Cię. To boli. Boli bo wiem, że to moja wina! Tak bardzo Sakura Cię przepraszam, przeze mnie straciłaś dziecko, przeze mnie płaczesz, przeszłaś przez to. Rozumiem jeśli mnie nienawidzisz. Wiem, że tak jest, widziałem to w Twoich oczach po przebudzeniu.
- Wiesz dlaczego Cię obroniłam? – mówiła i coraz mocniej płakała – Bo Cię kocham. Dziwne nie? Kocham Cię, chociaż Cię nie znam. Kocham Cię pomimo, że jesteś zły. Kocham Cię pomimo, że moje dziecko wzięło na siebie Twój cios. Kocham Cię pomimo, że kogoś zabiłeś. Kocham Cię pomimo, że handlujesz. Po prostu Cię kocham.
- Sakura kończę z tym wszystkim. Dla Ciebie, błagam, tylko mi wybacz.
- Już Ci wybaczyłam – uśmiech na jej twarzy, przez łzy, ale zawsze uśmiech – Przecież Cię kocham. Idź teraz Sasuke do domu, odpocznij, porozmawiamy kiedy indziej.
- Nie, zostanę przy Tobie.
- Idź, potrzebujesz odpocząć. Odezwę się dobrze?
- Dobrze.
Na pożegnanie dziewczyna wzięła i przytuliła Sasuke. Szepnęła mu ciche „żegnaj” i pozwoliła mu odejść. Tylko dlaczego to pożegnanie brzmiało dla Sasuke jak „żegnaj na zawsze”?
**********
Parę dni później wyjaśniło się dlaczego. Pewnego dnia Sasuke nie wytrzymał. Nie umiał czekać aż Sakura sama się odezwie. Wstał i wybrał się do niej. Ale jej nie było w żadnej sali w szpitalu. Chłopak od razu zebrał się do przyjaciół. Wpadł niczym furiat i przez godzinę maglował Hinatę o miejsce pobytu Sakury. Wiedział, że ona wie. A odpowiedź zwaliła go z nóg.
- Sasuke ona wyjeżdża. Zostawia wszystko za sobą i wyjeżdża, nie utrudniaj jej tego.
- Dokąd? Gdzie ją złapie?
- Nie mogę, obiecałam.
- Hinata kurwa! Jeszcze niedawno powiedziała mi że mnie kocha a dzisiaj wyjeżdża? Nie mogę do tego dopuścić! Błagam powiedz. – Ukląkł na kolanach. Jego ton zrobił się błagalny – Zrobię wszystko, tylko powiedz mi gdzie ona jest. Ja też rozumiesz? Ja też ją kocham. Chcę ją poznać bardziej, mówić jej jak ją kocham, budzić się obok niej, opowiadać jej o moich zwykłych dniach. Błagam Cię Hinata.
Widział łzy w jej oczach. Nie wytrzymała, ugięła się. Pięć minut później gnał już na lotnisko. Wiedział, że albo zdąży na styk, albo nie zdąży wcale.
**********
Wiedziała, że robi dobrze. Nie mogła tu być, nie mogła być przy nim. Musiała odciąć się od wszystkich i wszystkiego. Zacząć nowe życie, jakby nigdy nic się nie stało. Nie wiedziała czy będzie umiała, ale musi spróbować. Jeszcze pięć minut i będzie w samolocie. Pięć minut i może powiedzieć, że udało jej się uciec od tego starego życia. Przechodziła właśnie przez bramkę prowadzącą do samolotu, gdy go usłyszała. Nie mogła w to uwierzyć, ale utwierdziła się w tym, że to prawda gdy się odwróciła. Stał tam, spocony, zmęczony biegiem. Stał 30 metrów przed nią i błagał ją żeby zawróciła do niego. Wiedziała, że nie przebiegnie dalej, ochrona mu to solidnie uniemożliwiała. W jej oczach zebrały się łzy. Płacząc posłała mu uśmiech, ten ostatni, tylko dla niego. Odwróciła się i ruszyła w stronę samolotu zostawiając Sasuke tylko ten ostatni uśmiech.
- I tak Cię znajdę, nie pozwolę Ci teraz odejść.
To było ostatnie co usłyszała. Potem nie było już nic. Cisza. Po kolejnych 20 minutach już leciała. Leciała ku lepszemu życiu. Chyba …
**********
Zdziwieni? Tak, dobrze czytacie, epilog. Epilog z zakończeniem, które pozostawia wiele do życzenia. Dziękuję Wam za wszystkie komentarze, za to że byliście, czytaliście. Kocham Was za to. I mam nadzieję, że Wy kochacie moją historię.
Huh, nie dodałam jednego. Zapomniałam powiedzieć, że to epilog części pierwszej. No prawie wyleciało mi z głowy :D
Buziaki kochani :*

1 komentarz:

  1. Waru, co to ma być? Jak to sobie wyjechała tak poprsotu.No tak nie można. Przyprawiasz nas czytelników o zawał serca.
    Dobra rozumiem zachowanie Sakury, strata dziecko to może być straszne przeżycie i pobieranie po tym nie jest łatwe, ale Hinata miała rację ze jej powiedziała prosto z mostu co o tym myśli. Sama się na to zdecydowała, żeby osłonić Sasuke, zdając sobie sprawę ze nosi pod sercem mała niewinna istotke. Sama podstawila się pod nóż. Rozumiem ze w takiej chwili nie myśli się racjonalnie, jak twój ukochany jest blisko śmierci ale oskarżenie i obwinianie go to trochę jest okropne. Zwłaszcza że on ją naprawdę pokochał. Ja tu czekałam na pierścionek czy coś a tu co Sakura zawija manatki i wylatuje z kraju.
    Ciekawi mnie ci z Sasorim, przecież on tez dążył ja uczuciem.
    Dobra to tyle ode mnie, nie mam jak się bardziej rozpisać no na telefonie jestem.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń