2 października 2015

Nie, to nie jest kolejna część historii.

"Nawet uderzające podobieństwo dawnej, straconej miłości nie jest w stanie wzbudzić takiego samego gorącego i pięknego uczucia."


Nie, ona już nie była 21-letnią dziewczyną. Zagubioną, samotną, głupiutką, lekkomyślną. 5 lat. Wiecie jaki to szmat czasu? Pomyślcie co robiliście dokładnie 5 lat temu. Ja hmm … szłam do liceum! Każdy z Was się ze mną zgodzi, że w czasie 5 lat sporo może się wydarzyć. Ale dobrze, dobrze. Czemu tak nagle zaczęłam mówić o tym okresie czasu? Już tłumaczę. Otóż 5 lat minęło od momentu ucieczki Sakury. Tak, to była ucieczka. Przed rozmową, odpowiedzialnością, strachem, miłością. Głupiutka dziewczynka uciekła, żeby nie musieć stawić czoła całemu światu. W końcu kto to lubi? Właśnie… nikt.
A teraz? Teraz Sakura już nie jest dziewczyną. Jest 26-letnią kobietą. Silną, inteligentną i niesamowicie piękną. Ciekawi Was pewnie co się z nią działo przez ten czas? Postaram się Wam pokrótce to przybliżyć.
Otóż pierwszy rok był katorgą. Przez ten rok była tą głupiutką dziewczynką o której już wspominałam. Jeździła po świecie starając się znaleźć dla siebie jakiś skrawek ziemi na którym poczuje się bezpieczna. Wiedziała, że Sasuke jej szuka. O jego wszystkich poczynaniach informowała ją Hinata, która dostawała „newsy z życia bruneta” od Naruto. Tak kochani, oni do siebie wrócili. Ale przecież dla wszystkich to było oczywiście. Tą dwójkę przyciąga do siebie jak muchę do lepu. Nie potrafią bez siebie funkcjonować. A skoro wszystkie zatajone rzeczy zostały odtajnione nie było sensu ranienia się dalej i bycia daleko od siebie.
Cóż, Hinacie nie do końca podobało się zachowanie Sakury. Nie rozumiała tej ucieczki. Ale była jej przyjaciółką. Przyjaciółką, która obiecała nie pomagać Sasuke w odnalezieniu zielonookiej, a wręcz mu to utrudniać. Już raz zawiniła, raz powiedziała mu gdzie jest Sakura. Jak dobrze wiecie było to w dzień ucieczki Sakury. Przyjaciółka była wtedy na nią naprawdę wściekła. Na szczęście jej wybaczyła. Hinata wolała teraz nie ryzykować i stać murem za przyjaciółką. Choć po cichu liczyła, że Sakura jakoś się opanuje i porozmawia z chłopakiem. Nic takiego się jednak nie stało…
Sakura po roku w końcu osiedliła się w Ameryce, a dokładnie w Nowym Jorku. Nie musiała już uciekać, bo …. Bo Sasuke odpuścił. Tak po prostu z dnia na dzień zrezygnował z poszukiwań. I choć dziewczyna na to liczyła to podświadomie poczuła ukłucie żalu. Już mu na niej nie zależało? Dlaczego przestał jej szukać? Egoistka. No ale cóż, w końcu wtedy Sakura była jeszcze głupią dziewczynką.
Jednak właśnie to wydarzenie kazało Sakurze wrócić do życia. Kazało jej się zmienić. Przestać opłakiwać to co było i stać się silną. Walczyć o każdy dzień i spełniać swoje marzenia. Przecież chciała być lekarzem, chciała pomagać innym ludziom. Chciała mieć swój dom, swoją rodzinę. Co teraz, w tym wielkim mieście, stało jej na przeszkodzie? A no… dokładnie nic. To mocne postanowienie nie było jednodniowe. Utrzymuje się do tej chwili.
Różowowłosej udało się kontynuować studia na jednym z uniwersytetów w mieście. Miała swoje oszczędności więc udało jej się wynająć małe mieszkanko. Znalazła też pracę w kawiarni, gdzie pracowała po zajęciach i w weekendy. Wszystko układało się tak jak powinno. Żyła i cieszyła się tym. Czasami kontaktowała się z Hinatą rozmawiając z nią zazwyczaj krótko. Rozmawiały o wszystkim tylko nie o brunecie. Temat tabu, rozumiecie prawda?
Po kolejnym roku odezwała się do niej osoba, o której niestety praktycznie zapomniała. Sasori. Ten Sasori policjant który kiedyś wyznał jej swoją miłość. Nie miała pojęcia skąd wziął jej adres, ale domyślała się że to przez te jego wszystkie policyjne wtyki. Tak kochani, czerwono włosy stawił się przed jej mieszkaniem z bukietem kwiatów. Dziewczyna była niesamowicie zdziwiona, ale wpuściła go do środka. A chłopak już tam został.
Dokładnie… zostali parą. Parą którą są do tej pory. Parą która postanowiła zrobić kolejny krok. Ślub i przeprowadzka. Wracali do Tokio. Koniec z życiem poza kochanym krajem. Krajem który był ich domem. Sakura tęskniła mimo wszystko. Za krajobrazem, miastem, ludźmi. A teraz skończyła studia, więc mogła w końcu wrócić. Znaleźć pracę w Tokio i tworzyć dalszą część historii w DOMU.
I pamiętajcie, ona już nie była dziewczyną. Była kobietą. Kobietą, która obiecała sobie brak łez, determinację w dążeniu do celów. I jeszcze jedno. Obiecała sobie za wszelką cenę unikać pewnego bruneta. 5 lat to dużo, była pewna że nic do niego nie czuje. Ale to tak … zapobiegawczo.
A no tak, jeszcze jedno. Zanim wyjadą to jeszcze porozsyłają zaproszenia na ślub. Ślub który odbędzie się w Tokio.

**********
5 lat… Szmat czasu. Szmat który pozwolił mu stanąć na nogi. To śmieszne jak człowiek posiadający sporo pieniędzy może ustawić ludzi, by tańczyli jak on im zagra. Taak… Sasuke stanął na nogi, a bardzo pomogły mu w tym pieniądze. W jego życiu wszystko się zmieniło, on się zmienił. Dalej był egoistą, chamem, ale teraz jeszcze bezuczuciowym. Stał się dupkiem… Jedyne czego nie zmienił, to stan cywilny. Wieczny kawaler…
Raz się zakochał, wystarczy. Odrzuciła go niczym śmiecia. Przez pierwszy rok jej szukał, miał nadzieję, że gdy zobaczy jego determinację to sama do niego przyjdzie. Ale nic takiego się nie działo. W końcu dał sobie spokój. Duma kazała mu odpuścić. Przecież on był Uchiha. Mógł mieć każdą, a on jak nienormalny lata za jedną, która tak naprawdę niczym szczególnym się nie wyróżniała.
Dopiero po tych 5 latach zrozumiał, że zachował się jak nie on. Praktycznie nie znając dziewczyny zakochał się w niej i był w stanie zrobić dla niej wszystko. No idiotyzm. Mężczyzna obiecał sobie, że nigdy w życiu nie da się już wyprowadzić w ten sposób z równowagi. Tym lepiej, że Sakury nie ma w pobliżu… Tylko ona na niego działała … dziwnie.
A teraz ten 26-letni właściciel ogromnej firmy zajmującej się nieruchomościami, najbardziej pożądany kawaler Tokio żyje z dnia na dzień. Bawi się kobietami. Zarabia miliony. Ma przy sobie Naruto, najlepszego przyjaciela, przy którym czasami pokazuje swoją uczuciową stronę. Dla reszty nie ma tego przywileju. Od czasu do czasu widuje też Hinatę, jednak z nią nie rozmawia za dużo. Ma do niej żal, że nie pomagała mu gdy szukał JEJ.
Oprócz Sakury opuścił go też brat. Nagle. Z dnia na dzień. Bez słowa. No ale w końcu to Itachi. Raz jest, raz go nie ma. Można się przyzwyczaić.
Zajmijmy się jednak tym co jest tu, teraz. Zwróćmy nasze oczy ku brunetowi, który siedział przed biurkiem w swoim gabinecie i czekał na codzienną, poranną pocztę. W tej firmie wszystko działało jak w zegarku. Mogłabym rzec, że pracownicy bali się Sasuke, więc woleli nie podpaść. Bezuczuciowy… mówiłam.
Dokładnie o godzinie 10:00 usłyszał lekkie pukanie w drzwi. Chłodnym tonem zaprosił gościa do środka, a po chwili został sam z trzema listami w ręce. Tylko jeden z nich przyciągał jego uwagę. Biała, ozdobiona koperta. Bez nadawcy. Powoli otworzył kopertę i gdy miał wyciągnąć zawartość do jego gabinetu wpadł zdyszany, czerwony Naruto. Sasuke patrzył na przyjaciela przez moment z niedowierzaniem, a potem z narastającą wściekłością.
- Naruto co Ty sobie wyobrażasz?! Gdzie Ty jesteś?! Wywalaj!
- Sasuke nie wolno Ci czytać tego listu! Pod żadnym pozorem nie czytaj tego!
-Bo? Nie będziesz mi zabraniał czytać listu, który został zaadresowany do mnie. – Był wściekły na przyjaciela. Żeby utrzeć mu noska postanowił przeczytać ten dziwny list przy nim. Szybko wyjął go z koperty w między czasie uciekając na biurko gdyż Naruto z wzrokiem mordercy gonił go błagając żeby zostawił ten list w spokoju. Naruto głuptasku, nie wiesz że im bardziej zabraniasz tym bardziej chcemy to zrobić? Jednak Sasuke coraz bardziej żałował tego co zrobił. Z każdym kolejnym słowem coraz bardziej się w nim gotowało. Jeśli przed chwilą był wściekły to nie umiem nazwać tego co się z nim działo w tym momencie.
- TO SĄ CHYBA KURWA JAKIEŚ ŻARTY!!!!!! KRZTY TAKTU, NIECH JA JĄ TYLKO DORWĘ, NIE BĘDZIE SIĘ ZE MNIE NABIJAĆ! GŁUPIA DZIEWUCHA!
Najpierw poleciał wazon, potem laptop. A Naruto tylko stał i wpatrywał się w przyjaciela z troską. Wiedział, że to się tak skończy. Tylko po co ona to zrobiła? Cóż, za trzy dni wraca. Wszystkiego się dowie. Ale nie będzie kolorowo. Postanowił zostawić Sasuke samego. Wychodząc usłyszał jeszcze jedną rzecz, która go zaciekawiła.
- Tak chce się bawić? Już ja jej pokaże. Tylko najpierw kupię nowego laptopa.
**********
Siedziała i tępo wpatrywała się w swojego przyszłego męża. Nie mogła uwierzyć, że to zrobił. Modliła się w duchu, żeby się przesłyszała, żeby to co powiedział Sasori nie było prawdą. Dlatego z jej ust wypłynęły niekontrolowane słowa.
- Czy możesz powtórzyć? Że co zrobiłeś?
- No zaprosiłem Sasuke na nasz ślub i kolację powitalną, która odbędzie się za 4 dni. A co, coś nie tak? W końcu to nasz znajomy.
A Sakura właśnie zaczęła zbierać szczękę z podłogi. Gdy ta trafiła już na swoje miejsce, dziewczyna poczuła złość która coraz bardziej ogarniała jej ciało. A wybuch nastąpi za 3…2…1…
Mam nadzieję, że teraz już rozumiecie dlaczego to nie jest kolejna część historii. Ponieważ jest to początek zupełnie nowej … Opowiadającej o dwójce silnych, niezależnych ludzi. Którzy nie raz nie dwa utrą sobie nosa. I Was również zapraszam na ślub, który już niedługo…

**********
Troszkę krócej niż zwykle, ale w końcu musiałam Was jakoś wprowadzić.
Mam nadzieję, że na nowo jesteście zaciekawieni.
Buziaki :*

5 komentarzy:

  1. No,no zapowiada się ciekawie :)
    nie mogę się doczekać kolejnej części ;D mam nadzieję, że nie będziesz kazała zbyt długo czekać ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. AAA!!! Jest moc! Nie trzymaj nas zbyt długo w niepewności!! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejo! Jestem wiesz byłam zdziwiona, że nie przeczytałam go wcześniej. Nie wiem jak to się mogło stać, ale to już mało ważne. Przeczytałam i komentuje oczywiście. No co ja mogę powiedzieć niby zbliżasz się do końca a jadnak czuje że to nie koniec. Pokochałam tą historię. Dokładnie pamiętam jak ją zaczynałaś. Gratuluję wytrzymałości w pisaniu ( mam nadzieję że nie peszę ). Twoje opowiadanie jest bardzo oryginalne pod względem narracji. Uwielbiam to. Czuję jakbyś byla obok i wszystko mi mówiła. :D czekam na kolejny rozdział zaciekawiłaś mnie bardzo reakcją Sasuke. Uwielbiam to jak się denerwuje ^^ czekam na next i mam nadzieję, że już niedługo będę miała zaszczyt go czytać <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziś zaczełam czytać twoje opowiadanie, i jestem zachwycona <33. Patrzę n date tego rozdziału.... minęły 2 miesiące: < więc czekam na next z niecierpliwością!
    Pozdrawiam :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Och. Ile dałabym żebyś kontynuowała tą historię !! Jest świetna. Chciałabym ją czytać i czytać. Jest na prawde świetna. Kiedy zaczęłam czytać twoje opowiadanie w głowę weszło mi tylko "Boże co to jest, jakaś mafia?". Ale po lekturze zakochałam sie w twoim stylu pytania i twojej opowieści. Proszę wróć:)

    OdpowiedzUsuń